Głupota ludzka nie zna granic. Wczoraj około godz. 5 w nocy ratownicy TOPR odebrali alarmujący telefon. Pomocy miała rzekomo potrzebować grupa turystów zasypana przez lawinę pod Rysami. Na nogi postawiono niemal wszystkich ratowników. Mimo złych warunków pogodowych i ciemności do lotu przygotowano śmigłowiec. Jako pierwszy na miejsce wyruszył ratownik dyżurny z Morskiego Oka. Kiedy TOPR-owcy skontaktowali się z turystą, by ustalić szczegóły lokalizacji, zorientowali się, że ten gubi się w opowieści. W końcu żartowniś przyznał, że znajduje się w domu, w ciepłym łóżku w Raciborzu. Niestety, to nie jest pierwszy przypadek tak skrajnie nieodpowiedzialnego zachowania. Sprawą zajmie się policja.
Proboszcz parafii w Przeworsku zawiadomił policjantów o kradzieży skarbonki z datkami. Zniknęło ok. 600 zł. Funkcjonariusze ustalili, że włamywacze dostali się do kościoła otwartym głównym wejściem, a następnie drutem otworzyli drugie drzwi i zabrali skarbonkę. Policjanci szybko wpadli na ślad złodziei. Okazali się nimi dwaj. 9-letni chłopcy. Udało się odzyskać tylko część łupu. Teraz włamywaczami zajmie się sąd rodzinny.
Na drodze pod Elblągiem rozegrały się sceny jak z horroru. 38-latek jadący range roverem zjechał ze swojego pasa i uderzył czołowo w audi q7. Początkowo zdarzenie wyglądało na zwykły wypadek. Jednak późniejsze zachowanie 38-latka wskazywało już na celowe działanie. Mężczyzna wyszedł z rozbitego auta z nożem w ręku i zaczął zadawać sobie ciosy w brzuch oraz udo. Okazało się też, że pozostałe krwawiące rany znajdujące się na jego ciele też nie są wynikiem wypadku. Mężczyzna poważnie pociął się już wcześniej podczas postoju na stacji benzynowej. Sprawca wypadku w stanie ciężkim trafił do szpitala. Ze złamaniem ręki pojechał tam też pasażer audi.