W lipcu emerytka z Lublina straciła 1400 złotych, bo wpuściła do domu fałszywą administratorkę. Innej staruszce dwie kobiety wyniosły z mieszkania 10 tysięcy złotych pod pretekstem sprawdzenia jakości wody w kranie. Mieszkaniec Żyrardowa stracił oszczędności życia, wpuszczając do domu fałszywą lekarkę, która oferowała mu zabiegi rehabilitacyjne. Policjanci z Warszawy od kilku tygodniu poszukują dwóch bandziorów, którzy krążą po domach i udają monterów kablówki - kradną pieniądze i biżuterię. W policyjnym żargonie taka metoda okradania emerytów nazywana jest "legendą". Oszust najczęściej przychodzi do osoby, którą wcześniej obserwował i prosi o pomoc lub podaje się za kogoś, kim nie jest, np. sprzedawcę garnków albo sztućców, pracownika ZUS albo PCK, hydraulika, elektryka, kominiarza i tym podobne. - Trzeba być naprawdę bardzo ostrożnym i nikogo obcego nie wpuszczać do domu. Osobę podającą się za pracownika administracji czy innej instytucji należy poprosić o okazanie dokumentu, spisać dane i zadzwonić do danego urzędu, by potwierdzić jej tożsamość. Numer najlepiej ustalić samemu z książki telefonicznej albo internetu - przestrzega podkom. Dawid Marciniak z Komendy Głównej Policji. - W takiej sytuacji dobrze jest poprosić kogoś bliskiego albo sąsiada, by był z nami w mieszkaniu i pod żadnym pozorem nie zostawiamy obcego człowieka samego w pomieszczeniu. Złodziejom wystarczy moment, by splądrować mieszkanie - dodaje podkom. Marciniak.
Fałszerze okradają emerytów
2016-08-22
7:00
Emerycie, miej się na baczności i nikogo nie wpuszczaj do domu! Po domach krążą przebierańcy udający policjantów, hydraulików, elektryków albo administratorów i okradają ufnych seniorów. Komenda Główna Policji i "Super Express" przestrzegają przed najbardziej popularnymi numerami złodziei.