W piątek rano strażnicy miejscy z łodzi zauważyli nieprzytomną kobietę leżącą na chodniku. Kobieta nie miała przy sobie żadnych dokumentów, nie dało się nawiązać z nią kontaktu. Strażnicy ocenili, że kobieta jest pod wpływem alkoholu i odwieźli ją do izby wytrzeźwień, a tam ustało jej krążenie. Podjęto reanimację, a w końcu około południa, kobieta trafiła do szpitala. W szpitalu okazało się, że kobieta była skrajnie wychłodzona, ale wcale nie była po alkoholu: - Przy przyjęciu temperatura ciała kobiety wynosiła 27 stopni Celsjusza. Badanie krwi wykazało, że pacjentka była trzeźwa - czytamy na stronie łódzkiej policji. Podjęto starania o uratowanie kobiety, ogrzewano jej ciało, udało się zwiększyć temperature jej ciała do 35,5 stop. Niestety, w sobotę w nocy znów pjawiły się kłopoty i potrzebna była reanimacja, która nie przynisoła oczekiwanych rezultatów, krążenie ustało i kobieta nie przyżyła. Lekarze wstępnie określili, że przyczyną zgonu było wychłodzenie organizmu. Sprawą zajęła się już prokuratura.
Policja apeluje, by zwracać uwagę na osoby bezdomne czy nietreźwe, w czasie silnych mrozów. Wysuwa też prośby, by osoby starsze nie przebywały długo na zewnątrz. Warto też pamiętać o tym, jak ustrzec się przed zimą.
Sprawdź: ATAK zimy w Polsce. Syberyjski mróz zbiera śmiertlene żniwo RELACJA NA ŻYWO