Ministerstwo pracy szukając oszczędności najpierw postanowiło zabrać pieniądze najuboższym Polakom, którzy chcąc się utrzymać z głodowych emerytur, muszą sobie dorabiać. Jolanta Fedak chciała, by pracujących seniorów postawić przed wyborem: pensja albo emerytura. Miało to przynieść budżetowi miliard złotych oszczędności. Gdy ten pomysł wywołał falę krytyki, Fedak zmieniła zdanie. Ale i tak utrudni życie seniorom, bo każe im się zwolnić, kiedy osiągną wiek emerytalny.
- Przepisy pozwalające na pozostanie w pracy po uzyskaniu prawa do emerytury, zostały wprowadzone przy bardzo niskim poziomie bezrobocia. Jednak nie zdały one egzaminu - tłumaczy Fedak. Nie będzie najmniejszych problemów, żeby uzyskiwać jednocześnie dochody z pracy i emerytury - zapewniła jednocześnie.
Jednak od przyszłego roku przepisy się zmienią, i aby otrzymać emeryturę, trzeba będzie się zwolnić z pracy. - Już na drugi dzień emeryt, który będzie miał pracę, będzie mógł ją podjąć i nadal pobierać emeryturę - zapewnia pani minister. Tylko że część pracodawców może wykorzystać taką okazję, żeby się pozbyć emerytów i nie przyjmie ich ponownie do pracy.