Feministka w kopalni

2010-02-19 1:30

Moja żona jest oczywiście feministką. To znaczy przy każdej okazji ma do mnie pretensje i wylewa na mnie kubły wymówek i innych takich. Cały czas twierdzi, że jest przeze mnie wykorzystywana, niedoceniana i w ogóle - z naciskiem na to "w ogóle". Mówi, że jestem zwykłą męską świnią, która nie dba o kobiety, nie dba nawet o swoją własną, co ją w domu trzyma. Ogólnie kaplica...

Dlatego ucieszyłem się, gdy mój szwagier, osobnik wyczulony bardzo na potrzeby płci piękniejszej (pewnie dlatego rozwodzi się co miesiąc), powiedział, że jest nowy pomysł zrównania praw panów i pań. Otóż posłanka Jaruga-Nowacka chce, żeby kobiety mogły węgiel kopać. Dotąd tylko faceci mogli brać kilof, zjeżdżać pod ziemię i tam w pocie czoła wydobywać cenny kruszec. Teraz to się zmieni! Obok spoconych samców tę upojną czynność będą mogły wykonywać także nasze drogie żony, siostry i kochanki... Nawet moja żona popukała się w głowę z rozmachem, słysząc taką nowinę. Zapewniła, że do żadnej kopalni się nie wybiera i ze ślicznym uśmiechem na buzi podała mi wczoraj pod sam nos talerz aromatycznego rosołu...

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki