Finansowanie partii przez państwo zapobiega korupcji

2009-02-17 8:00

Aleksandra Natalli-Świat, wiceprezes PiS, odpowiada na wczorajszy tekst lidera Prawicy Rzeczpospolitej, Mariana Piłki

"Super Express": - Dlaczego Prawo i Sprawiedliwość opowiada się za finansowaniem partii politycznych z budżetu państwa?

Aleksandra Natalli-Świat: - Finansowanie partii politycznych z budżetu państwa zapewnia przejrzystość co do źródła pochodzenia tych pieniędzy i przeciwdziała powiązaniom korupcyjnym i lobbistycznym, które przed laty były w Polsce plagą. Przypomnę tylko, iż jest to mechanizm powszechnie stosowany w Europie.

- Ale może w dobie kryzysu gospodarczego trzeba by ten mechanizm zmienić?

- A czy w takim razie z powodu kryzysu gospodarczego powinniśmy zlikwidować w Polsce demokrację parlamentarną? Przecież równie dobrze można zadać sobie pytanie, czy parlament jest nam potrzebny w czasie, gdy walczymy z kryzysem ekonomicznym.

- Jednak cięcia związane z kryzysem sięgnęły w zasadzie wszystkich resortów rządowych. Dlaczego w takim razie oszczędności nie miałyby dotyczyć również partii politycznych?

- W każdym kraju, niezależnie od tego, czy mamy do czynienia z normalną sytuacją gospodarczą, czy panuje kryzys, istnieje bardzo wiele różnych potrzeb. Niestety, demokracja parlamentarna - jeżeli ma funkcjonować - wymaga stosowania określonych rozwiązań. Jeśli chcemy, by w Polsce wróciły czasy, gdy na bardzo niejasnych układach gospodarczo-politycznych budowano fortuny i jeśli chcemy, by politycy mieli nie do końca jasne powiązania ze światem biznesu i działali na zlecenie różnych grup pragnących w ten sposób realizować swoje interesy, to możemy przyjąć rozwiązanie proponowane m.in. przez Mariana Piłkę. Tylko, czy to się Polsce tak naprawdę opłaca?

- No właśnie. Marian Piłka we wczorajszym "Super Expressie" zarzuca państwu, że stając w obronie finansowania partii z budżetu tak naprawdę bronicie swoich egoistycznych interesów partyjnych...

- Nie zgodzę się z tym. W mojej opinii obecny sposób finansowania partii politycznych zapobiega sytuacji, w której politycy będą umizgiwać się do ludzi z dużymi pieniędzmi, którzy dzięki temu mieliby wpływ na polską politykę.

- Czyli finansowanie partii politycznych z publicznych pieniędzy gwarantuje to, że interesy partii politycznych i grup biznesowych nie będą się zazębiały?

- Pozwala na zabezpieczenie się przed takimi sytuacjami. Funkcjonująca w Polsce ustawa daje możliwość dyscyplinowania partii i może stanowić zagrożenie dla tych jej organów, które chciałyby tę ustawę łamać czy działać niezgodnie z prawem. Tak więc posłowie PiS są zdania, iż obowiązujący w Polsce sposób finansowania partii politycznych jest jak najbardziej właściwy. Oczywiście skłonni jesteśmy rozmawiać o wielkości tego finansowania.

- "Dzięki tym dotacjom, wbrew konstytucyjnym zapisom, które mówią, iż partie mają być ogniwem pośrednim służącym obywatelom do kontroli władzy, partie polityczne przekształciły się w instytucje zarządzające elektoratem". To słowa Mariana Piłki. Co pani na to?

- Nie wiem, jak partie polityczne miałyby się kontaktować z obywatelami, przekazywać ludziom informacje, propagować swoje rozwiązania? Oczywiście, każda partia chce przekonać do swojego programu jak najwięcej osób, bo od poparcia społecznego zależy realizacja tego programu. Kwestia finansowania partii politycznych mieści się w tzw. kosztach demokracji. Ale jak wobec tego oceniać decyzję, która zapadła na ostatnim posiedzeniu Sejmu, że głosowanie w wyborach do Parlamentu Europejskiego będzie trwało dwa dni. Społeczeństwo polskie zapłaci za to kilkadziesiąt milionów złotych. A za tą decyzją głosowali ci sami ludzie, którzy opowiadają się przeciwko finansowaniu partii politycznych z pieniędzy publicznych. Ciekawe, czy zrobili to w trosce o finanse państwa, czy dlatego, że w ich odczuciu dwudniowe głosowanie zapewni im lepszą frekwencję?

Aleksandra Natalli-Świat

Wiceprezes Prawa i Sprawiedliwości

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają