KONRAD KARPIUK redaktor „Super Biznesu”:
– Rząd przeznaczył miliardy na Tarcze Kryzysową w trakcie pandemii, a teraz państwo również uruchamia programy wsparcia, np. mrożąc ceny energii. Czy to właściwie działania, czy państwo nie powinno interweniować na rynku?
ARTUR SOBOŃ, wiceminister finansów:
– Była to sytuacja bezprecedensowa i taka była też reakcja. Trudno sobie dziś wyobrazić skutki braku takich działań. To pokazuje, że nasza gospodarka sama w sobie jest zdrowa, ma zdrowe fundamenty, a to o co złe jest z zewnątrz. Tylko szybka, elastyczna reakcja powoduje, że te złe czynniki mają w polskiej gospodarce krótkotrwały i płytki charakter. W gospodarce wolnorynkowej lockdown to katastrofa, bo istota gospodarki polega na przepływie towarów, usług ludzi etc. Brak wsparcia spowodowałby szybkie upadłości, brak możliwości odbudowy projektów, które realizowali przedsiębiorcy oraz wzrost bezrobocia. Reakcja w postaci utrzymania płynności zatrudnienia spowodowały, że już w 2021 roku polska gospodarka powróciła na ścieżkę wzrostu i w roku 2022, pierwszy kwartał przed wybuchem wojny to ponad 8 proc. PKB. To pokazuje, że reakcja była właściwa. Jeśli chodzi o reakcję w postaci tarcz antyinflacyjnych, w postaci zamrażania cen energii, gazu, odbiorców wrażliwych, dopłat do nośników ciepła, to są one skierowane do przedsiębiorstw i gospodarstw domowych. Tarcza gazowa dotyczy tylko piekarni, ale było też wsparcie powszechne, bo jak ktoś tankował w dystrybutorze paliwo z obniżoną stawką VAT to niezależnie od jego sytuacji, zawsze na tym rozwiązaniu korzystał. Jasne, rok bieżący jest rokiem spowolnienia gospodarczego, ale jestem przekonany, że jest to również rok w którym będzie nam spadała presja inflacyjna i ten rok zakończymy jednocyfrową inflacją. Przyszły rok, będzie odbiciem gospodarczym i powrotem do wzrostu, nie ma mowy o recesji. Reakcja była niezwykle kosztowna, same tarcze antyinflacyjne to 40 mld zł, każde z tych rozwiązań to od kilku, kilkunastu, albo nawet kilkudziesięciu miliardów złotych, tych dotyczących rynku energii, węgla, gazu itd. Natomiast one są konieczne, żeby przejść przez ten czas turbulencji w miarę suchą stopą, po to aby te skutki wojenne były minimalne, żeby gospodarstwa domowe wróciły szybko do dobrej kondycji finansowej oraz potencjału, który w Polsce zbudowały. Mamy dobre regulacje, konkurencyjnyrynek, reakcja państwa była nieszablonowa,ale właściwa..
Konrad Karpiuk:
– Jak wyglądało rozliczanie tarczy od strony PFR?
BARTOSZ MARCZUK wiceprezes PFR:
– Od 3 lat gospodarka jest dotykana wieloma bardzo negatywnymi zdarzeniami – covid, wojna, światowa inflacja, zerwane łańcuchy dostaw i niepewność. A nam udaje nam się przechodzić przez te kryzysy w pozytywny sposób – gospodarka się rozwija, bezrobocie jest rekordowo niskie, finanse publiczne stabilne, podobnie jak kurs złotego. Tu oczywiście chapeu bas dla naszych przedsiębiorców – ich elastyczność i możliwości dostosowania się do trudności są godne podziwu. Ale także rząd – uruchamiając m.in. tarcze antykryzysowe czy finansowe – zachował się bardzo dobrze. Wsparcie finansowe kosztowało nas ok. 8 proc. PKB, ale wybraliśmy dobrą ścieżkę. Niektórzy wydali na pomoc o wiele więcej, niektórzy mniej, ale zapłacili za to cenę poważnego spowolnienia gospodarczego. U nas spadek gospodarczy mieliśmy jeden z najniższych w Unii, potem było odbicie. Bezrobocie mamy niemal najniższe w UE, a nasz dług publiczny na koniec 2022 r. wynosi niewiele – 49 proc. PKB. W Tarczach finansowych PFR też obserwowaliśmy to pozytywne zjawisko, zwłaszcza na rynku pracy. Po umorzeniach tarcz 1.0 odnotowaliśmy wzrost zatrudnienia w tych firmach, którym pomogliśmy, a wsparcie objęło 360 tys. firm, praktycznie połowę całego sektora, więc to są dane reprezentatywne dla całej gospodarki. Wzrost zatrudnienia w firmach, które otrzymały Tarczę 1.0 wyniósł 4 proc., a w tych, które otrzymały Tarczę 2.0 to aż 21 proc. Innymi słowy: gdy po roku sprawdzaliśmy czy firmy utrzymały zatrudnienie okazało się, że zatrudniają nawet więcej ludzi. To rzeczywiście nam się udało i to wspólnie - bo działał tu wspólnie rząd, sektor bankowy, samorządy, instytucje państwa oraz przede wszystkim przedsiębiorcy. Z podziwem obserwowałem jak radzili sobie w trudnych sytuacji. Możemy być jako Polacy dumni, że te narzędzia które uruchomiliśmy nie spowodowały załamania gospodarczego, w finansach, wzrostu bezrobocia, bardzo pomogły przedsiębiorcom. Kiedy rozmawia się z przedsiębiorcami, to mają oni poczucie, że państwo rzeczywiście stanęło na wysokości zadania i wsparło ich w sposób adekwatny po wybuchu pandemii. Tarcze zostały szybko uruchomione, adekwatnie jeśli chodzi o skalę, czyli w stosunku do tego jakie były spadki obrotów. Przypomnijmy sobie straszne obrazki, gdy miasta były puste, przedsiębiorcy nie z własnej woli, nie z własnej winy, nie przez decyzje biznesowe zostali pozbawieni z dnia na dzień przychodów. Trzeba było im pomóc. Myślę, że długoterminowo korzyścią dla nas jako Wspólnoty z uruchomienia tych wszystkich narzędzi jest to, że wielu przedsiębiorców zyskało przekonanie „przyszło państwo i mi realnie pomogło”. To jest długoterminową korzyścią, bo buduje zaufanie na poziomie obywatele, przedsiębiorcy – państwo.