FLAKI drogie jak KAWIOR. Narodowa potrawa TYLKO dla BOGACZY. Zdrożeją WESELA, CHRZCINY, POGRZEBY

2011-11-28 21:50

Czy flaczki wołowe znikną z polskich stołów? Niestety, wszystko wskazuje na to, że tak. Cena tego przysmaku, bez którego trudno sobie wyobrazić tradycyjne wesele, przyjęcie z okazji chrzcin czy świąteczny obiad, nigdy nie była aż tak wysoka jak teraz! Jeśli nic się nie zmieni, flaczki, niczym kawior czy łosoś, staną się rarytasem tylko dla bogaczy.

Flaczki wołowe królują na polskich stołach już od XIV wieku. Ich wyjątkowy smak i aromat cenił sobie podobno nawet pogromca Krzyżaków, król Władysław Jagiełło. Dzisiaj to smaczne i pożywne danie serwowane jest dosłownie wszędzie. Znajdziemy je w tanich barach i luksusowych restauracjach, w zajazdach dla kierowców i bufetach dla pracowników korporacji czy urzędów. Nie może się bez nich obejść ani tradycyjne wesele, ani elegancki bankiet dla VIP-ów.

Ceny szybują

Okazuje się jednak, że wkrótce tym przysmakiem będą mogli cieszyć się tylko najbogatsi. W ciągu roku flaki zdrożały ok. 120 proc.!

- Cena wołowiny zawsze rośnie przed świętami, ale tak dużego wzrostu nie było od dawna. Za kilogram flaków musimy zapłacić teraz aż o 60 proc. więcej niż kilka miesięcy temu - mówi Witold Choiński (41 l.), prezes Związku Polskie Mięso.

Na tak wysoką cenę flaków ma wpływ przede wszystkim to, że krajowi producenci pokrywają zaledwie 5 proc. zapotrzebowania Polaków na ten przysmak. - Jesteśmy skazani na import, a wysoki kurs euro nam nie sprzyja - tłumaczy prezes Choiński.

Słowa eksperta potwierdza Janina Wilczko (50 l.), właścicielka zajazdu "Trivento" w Korycinie (woj. podlaskie).
- Za kilogram flaków płacę 10 zł. Tak drogo nie było nigdy. Wkrótce za to danie będzie trzeba płacić jak za kawior - złości się restauratorka. - W PRL-u, gdy brakowało mięsa, stosowało się zamienniki. Ale flaczków nie da się zastąpić - dodaje z rezygnacją kobieta.

Nie tylko Polacy przepadają za flaczkami

Witold Choiński (41 l.), prezes Związku Polskie Mięso:

- Polscy producenci pokrywają zaledwie 5 proc. krajowego zapotrzebowania na flaki. Musimy więc je importować. A potrawy z flaczków są pożądane nie tylko w Polsce. Cieszą się też wielką popularnością we Francji, Włoszech czy Hiszpanii. A te kraje, niestety, są w stanie zapłacić za ten przysmak znacznie więcej niż my.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki