Co oni mieli w głowach? Zamiast przekazać ciało do sekcji zwłok – oni urządzili sobie sesję fotograficzną. Rozpięli worek ze zwłokami i zaczęli fotografować. Mariusz P. sfotografował ciało. Przed sądem tłumaczył się, że to dlatego, że od ciała odpadła noga. – Nie chciałem, żeby ktoś mnie potem oskarżył, że zniszczyłem zwłoki – mówił. Ale to co wydarzyło się potem z dokumentowaniem nie miało nic wspólnego, bo drugi z pracowników Robert K. zaczął sobie robić z martwą Ewą Tylman… selfi.
– Tam przy tym worku było pełno śmiechu – opowiadała wczoraj Grażyna Z., która widziała jak podle zachowują się pracownicy zakładu pogrzebowego.
Mężczyźni za swoje zachowanie dostali już karę grzywny. Teraz w Sądzie Okręgowym Andrzej Tylman od szefów firmy domaga się zadośćuczynienia za krzywdę. – Chciałem w spokoju przeżywać żałobę – mówił Andrzej Tylman, który tłumaczy, że przez zachowanie pracowników firmy pogrzebowej cierpiał nie tylko z powodu śmierci córki, ale też zbezczeszczania jej zwłok.
Prezes pozwanej twierdzi, że proces to próba wyciągnięcia od niego pieniędzy. – Karę ponosi ten, kto dopuścił się czynu karalnego. My nie
poczuwamy się do odpowiedzialności – mówi.
Przypomnijmy. Sprawą Ewy Tylman żyła cała Polska. Po imprezie w centrum Poznania, zaginęła młoda, ładna kobieta. Po kilku bezskutecznych dniach poszukiwań, prokuratura zatrzymała jej kolegę – Adama Z. To on zdaniem śledczych zepchnął koleżankę ze skarpy, potem przeciągnął nad brzeg rzeki, by w końcu wepchnąć do lodowatej wody. Jej ciało odnaleziono w Warcie pół roku później. Proces Adama Z. wciąż trwa. Na jednej z rozpraw sędzia Magdalena Grzybek poinformowała o możliwości zmiany kwalifikacji prawnej czynu z zabójstwa na nieudzielenie pomocy. Adam Z. wyszedł z aresztu. Następna rozprawa w paźdznierniku.