Jerzy Stuhr i Maciej Stuhr udzielili wywiadu dla Newsweeka w związku z premierą filmu "Obywatel", w którym oboje grają jedną postać na przełomie kilkudziesięciu lat.
- „Obywatel" to film przeznaczony dla widzów z inteligentnym poczuciem humoru – przekonuje Maciej Stuhr, a Jerzy Stuhr dopowiada, że to będzie rodzaj narodowej klasówki z tego, czy potrafimy spojrzeć na siebie z dystansem. - Czy na temat czasem bolesnych naszych przywar, słabych stron Polaka, jesteśmy już gotowi się roześmiać, a nie tylko zezłościć, obrazić czy wykpić?" – tak o swoich intencjach opowiada Jerzy Stuhr.
Fronda na sam film, jak i na Stuhrów spojrzała zupełnie inaczej niż chcieli tego aktorzy. Redaktorzy Frondy piszą: "Panowie Stuhrowie mają masochistyczne ciągoty, bo jak inaczej zdrowy człowiek może żyć w takiej znienawidzonej przez siebie rzeczywistości". Skąd Fronda wyciągnęła takie wnioski? Wszystko po przeczytaniu wywiadu, w którym Jerzy Stuhr tak wypowiada się o katolicyzmie: "Płytki katolicyzm. Taki na niedzielę. Po wyjściu z kościoła od razu możesz iść pod budkę z piwem. W latach 80., gdy zacząłem na dłużej wyjeżdżać za granicę, dostrzegłem że tam msza jest inna niż nasza, inne kazania. Ksiądz tłumaczy ewangelię, a nie tylko czyta wytyczne biskupów. Mówi do mnie, rozmawia, a nie wyłącznie poucza".
Jerzy Stuhr mówi w wywiadzie więcej na temat tego, co jego zdaniem Polaków niestety wyróżnia: "Antysemityzm, płytki katolicyzm i histeryczny patriotyzm. Z tego składa się polskość obśmiewana przeze mnie w „Obywatelu”. W naszej skłonności do martyrologii, najważniejsze jest to, żeby dać się pobić”.
Zgadzacie się ze Stuhrami, czy przyjmujecie stanowisko dziennikarzy Frondy?
Zobacz też: Jerzy Stuhr odmładza się przez perukę! Faktycznie wygląda młodziej?
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail