Funkcjonariusz BOR jednak był na lotnisku w Smoleńsku

2010-11-23 17:40

Czy pracownicy Biura Ochrony Rządu byli na lotnisku Siewiernyj tuż przez planowanym lądowaniem prezydenckiego samolotu, czy były tam tylko służby rosyjskie? Szef BOR gen. Marian Janicki zapewnia, że funkcjonariusze czekali na przylot tupolewa, ale z zeznań dwóch oficerów wynika, że wszyscy byli w tym czasie w lesie w Katyniu i sprawdzali wszystko przed przybyciem głowy państwa. Funkcjonariusz BOR z ambasady RP w Moskwie Gerard K. potwierdza jednak, że był na płycie lotniska Siewiernyj.

Ilu funkcjonariuszy BOR tyle rozbieżnych zdań na temat tego czy byli na lotnisku wojskowym w Smoleńsku tuz przed lądowaniem samolotu z prezydentem Lechem Kaczyńskim i pozostałymi członkami delegacji na pokładzie. Z raportu i zeznań dwóch oficerów BOR wynika, że w dniu katastrofy samolotu na lotnisku Siewiernyj nie było polskich służb, bo nikt tego nie zaplanował. Funkcjonariusze czekali na delegację w lesie katyńskim, gdzie miały się odbyć uroczystości 70. rocznicy zbrodni katyńskiej.

Przeczytaj koniecznie: BOR nie czekał na prezydenta w Smoleńsku. Oficerowie byli w Katyniu

Szef służby gen. Marian Janicki zaprzecza. Jego zdaniem funkcjonariusze cały czas zabezpieczali płytę lotniska. Reporter RMF FM przeprowadził wywiad z BOR-owcem Gerardem K. z ambasady RP w Moskwie, który potwierdza to co mówi generał Janicki.

- Byłem na lotnisku 10 kwietnia. Moje zadanie polegało na tym, by pokska delagacja bezpiecznie dotarła do Katynia - ujawnia Gerard K.

Pracownik ambasady RP w stolicy Rosji był w dniu tragedii kierowcą ambadadora Jerzego Bahra. Kilka dni wcześniej towarzyszył innemu oficerowi, pułkowniku Jarosławowi Florczakowi, który zginął w katastrofie w przygotowaniu wizyty prezydenckiej delegacji w Katyniu.

Patrz też: BOR-owcy rozpoznali ciało prezydenta

Gerard K. miał czuwać nad tym, żeby wszyscy pasażerowie tupolewa wsiedli do podstawionych aut i by kolumna samochodów dotarła do lasu katyńskiego. BOR-owiec z ambasady miał większe możliowości poruszania się po terenie lotniska, bo nie był oficjalnym przedstawicielem służb i mógł przemieszczać się bez przewodnika.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają