Przypomnijmy, 24-letni funkcjonariusz BOR został znaleziony martwy w ośrodku szkoleniowym BOR w miejscowości Raducz we wtorek. Sprawą już zajęła się skierniewicka prokuratura.
- Wiadomo, że na ciele funkcjonariusza była rana postrzałowa - mówił wtedy rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania. Jego zdaniem, najbardziej prawdopodobną przyczyną śmierci funkcjonariusza jest samobójstwo.
Zobacz też: Funkcjonariusz BOR-u popełnił samobójstwo
Jak do niego doszło? Śledczy, który bada sprawę: - Nic na to nie wskazywało. Funkcjonariusz służył w Biurze Ochrony Rządu od dwóch lat. Wcześniej był w Marynarce Wojennej, pochodził ze Świnoujścia. Przed przyjściem do BOR przechodził standardowo badania psychiczne i testy sprawnościowe. Wszystko było w porządku. Po szkoleniach w ośrodku w Raduczu miał jechać do Iraku bądź Afganistanu. We wtorek rano nie pojawił się na porannej odprawie. Pozostali funkcjonariusze musieli wyważyć drzwi. Kiedy znaleźli go martwego, dzwonił telefon. Na wyświetlaczu widniało kobiece imię. Najprawdopodobniej jego dziewczyny. Ustaliliśmy, że rozmawiał z nią przed śmiercią. Naszym zdaniem musiał się czegoś dowiedzieć... - mówi nam jeden ze śledczych znających kulisy sprawy.
Sprawdź: Cztery siostry popełniły samobójstwo, bo nie miały posagu
BOR nie chciał komentować tych doniesień.
- Sprawa wyjaśniana jest przez policję i prokuraturę. Do czasu ustalenia okoliczności zdarzenia, Biuro Ochrony Rządu nie komentuje sprawy – poinformował „Super Express” rzecznik BOR mjr Dariusz Aleksandrowicz.