Na ławie oskarżonych zasiadło osiem osób. Według prokuratury szefem gangu był wieloletni działacz Samoobrony w Łodzi, były wicemarszałek województwa Zbigniew Ł. (55 l.). Wspólnie z nim działali m.in. pracownicy kancelarii notarialnej, biura nieruchomości i były urzędnik.
Gangsterzy w białych kołnierzykach znajdowali kamienice o nie do końca uregulowanym stanie prawnym. Potem fałszowali testamenty i występowali do sądu o zwrot budynków. Ta sztuka udała im się tylko w jednym z dziesięciu przypadków. W pozostałych urzędnicy magistratu i sędziowie w porę blokowali transakcje.
Zobacz: W piątek komisja ds. reprywatyzacji wyda decyzję ws. kamienicy Waltzów
- Intencją oskarżonych było wprowadzenie sądów w błąd i doprowadzenie do wydania niezgodnych ze stanem faktycznym postanowień o nabyciu spadku - mówi Krzysztof Kopania (52 l.) z Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
Jedną z osób, która mogła paść ofiarą oszustów, jest Grażyna Eliasz. - Moja rodzina ma udziały w budynku przy ul. Wojska Polskiego. Miał je też zmarły wujek. Jakiś czas temu dowiedziałam się o testamencie, który rzekomo spisał. Na podstawie tego dokumentu jego udziały w kamienicy miały zostać przeniesione na obce osoby. Rozpoznałam na nim sfałszowany podpis wujka. Udało się to wszystko odkręcić - opisuje.
Wszyscy oskarżeni odpowiedzą za działanie w zorganizowanej grupie przestępczej, za co grozi im nawet 15 lat więzienia. To może być dopiero czubek góry lodowej, bo łódzka prokuratura prowadzi podobne postępowanie dotyczące aż 200 nieruchomości.
Czytaj także: Kłamał w sądzie, nie mogą go skazać