Mężczyźni, których proces ruszył przed stołecznym sądem okręgowym, to najbardziej brutalni bandyci ostatnich czasów. Odłam gangu mokotowskiego, zwany ursynowskim, pod przewodnictwem Wojciecha S. ps. Wojtas dokonał setek przerażających przestępstw. W piątek Prokuratura Okręgowa w Płocku przedstawiła czternastu oskarżonym aż 93 zarzuty. Dotyczą one nie tylko członkostwa w mafii, ale także krwawych rozbojów, wymuszeń, handlu bronią, haraczy, wręczania łapówek, handlu narkotykami, a także zlecania zabójstw i zimnych egzekucji na nieposłusznych kompanach lub członkach konkurencyjnych band.
Prokurator Krzysztof Kuciński ponad dwie godziny wyliczał gangsterom popełnione grzechy. Najcięższe zarzuty obciążające "Wojtasa", ale także Krzysztofa P. (42 l.) "Skrzata" i Tomasza R. (42 l.) "Garbatego" dotyczą strzelaniny w siłowni Paker na warszawskim Gocławiu, do której doszło w październiku 2003 roku. Zamaskowani bandyci wpadli tam i rozstrzelali dwóch członków gangu żoliborskiego, dziurawiąc ich od stóp po głowy. Ale wtedy dopiero się rozkręcali. Jeszcze w 2002 roku ludzie "Wojtasa" dorabiali, kradnąc auta albo włamując się do chińskiej hurtowni po garnki za 30 tys. zł. Ale w latach 2003-2005 nie mieli już żadnych hamulców i dokonali serii porwań ludzi biznesu. Na zapłaconych okupach zarobili miliony złotych. Bliskim ofiar, którzy mieli opory przed płaceniem, wysyłali pogróżki. Najczęściej były to obcięte włosy lub palce, dlatego bezwzględni gangsterzy nazywani byli "obcinaczami palców".
Prokuraturze udało się postawić brutali przed sądem głównie dzięki skruszonym członkom bandy, którzy po latach zaczęli współpracować z organami ścigania. Oskarżony w sprawie Grzegorz K. ps. Sołtys, licząc na złagodzenie kary, przyznał się m.in. do udziału w porwaniu Eweliny B., córki potentata z branży mięsnej, i opowiedział prokuratorowi, z kim i na czyje zlecenie działał. Bandyci chcieli za uwolnienie kobiety milion euro, dostali 567 tysięcy. Ciała dziewczyny nie odnaleziono, a warszawski półświatek aż huczał, że zanim 20-latka zmarła, przeszła prawdziwe piekło.
Pierwsza część hitowej trylogii "Pitbull. Nowe porządki" powstała na bazie historii warszawskich przestępców. Reżyser Patryk Vega (40 l.) spotykał się z gangsterami i policjantami, aby w filmie częściowo odtworzyć ich bandycki proceder.
- Potrzebowaliśmy nowej historii, która zachowa jednocześnie ducha "Pitbulla". Narodziła się idea, by stworzyć film oparty na historii "grupy mokotowskiej" i "gangu obcinaczy palców". Historia "grupy mokotowskiej" jest opisana w książce "Złe psy". Na potrzeby filmu wykonałem dodatkowo dokumentację "gangu obcinaczy palców" odpowiedzialnego za serię porwań - tak wspomina tamten film z 2016 r. reżyser.
Zobacz także: Strażacy przecięli jej obrączkę szlifierką kątową. Mocne ZDJĘCIA