Gang Żaby rozbity

2009-11-26 3:00

Blisko tonę narkotyków sprzedali w ciągu kilku lat swej działalności członkowie gangu pruszkowskiego Jerzego W. ps. Żaba (†62 l.). 15 handlarzy tej grupy schwytali policjanci Centralnego Biura Śledczego.

Kilkudziesięciu funkcjonariuszy CBŚ od wczesnego ranka zatrzymywało gangsterów zmarłego w ubiegłym roku bossa pruszkowskiego Jerzego W. Punktualnie o godz. 6 policyjne grupy szturmowe wchodziły do mieszkań i domów podejrzanych. Wśród 15 schwytanych przestępców znalazły się dwie zamieszane w handel narkotykami kobiety - Teresa K. (54 l.) i Eliza B. (30 l.) oraz Piotr Z. (33 l.), dyrektor oddziału w jednym z warszawskich banków, i Tomasz K. (36 l.), właściciel popularnej na Pradze siłowni, były mistrz Polski w wyciskaniu sztangi.

W ręce antyterrorystów wpadł też Tomasz Ś. (51 l.), najstarszy z handlarzy. Złapano go w mieszkaniu na Woli, w towarzystwie młodej kochanki. Gdy funkcjonariusze weszli do jego mieszkania, był nagi. Skrępowany widokiem śledczych nawet podczas zakuwania w kajdanki próbował zakrywać intymne miejsca.

Zatrzymani handlarze dołączą do schwytanych w ostatnich latach ponad 100 ludzi "Żaby". W sumie w ciągu kilku lat przemycili oni przez Polskę do Europy Zachodniej, głównie Wielkiej Brytanii i Niemiec, ponad 800 kg narkotyków. Kilkadziesiąt kilogramów towaru każdego roku za ich pośrednictwem trafiało do Polski. Rozprowadzano go przede wszystkim w Warszawie i jej okolicach. - Grupa "Żaby" sprowadzała heroinę za pośrednictwem gangów turecko-kurdyjskich - wyjaśnia mł. insp. Sebastian Michalkiewicz (37 l.), naczelnik warszawskiego zarządu CBŚ. - Pochodziła ona głównie z państw tzw. złotego trójkąta - Birmy - Laosu - Tajlandii i złotego półksiężyca Pakistanu - Afganistanu - Iranu. Podczas jej przerzutów do Europy Zachodniej część przemycanych narkotyków zostawała w Polsce i trafiała na lokalny rynek. Z kolei kokainę importowano do Polski z Europy Zachodniej.90 proc. sprzedawano w Warszawie. Jest bardzo droga, dlatego m.in. nazwano ją narkotykiem elit - tłumaczy oficer.

Szef grupy, pruszkowski boss Jerzy W., który przed laty był mózgiem przemytu narkotyków szlakiem bałkańskim, został kilka lat temu oskarżony o kierowanie heroinowym gangiem. Zmarł jednak wiosną tego roku, kilka tygodni po tym, jak sąd wypuścił go z aresztu, właśnie ze względu na bardzo zły stan zdrowia.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki