Marcinkiewicz kłamliwie zarzuca nam, że "wyssaliśmy z palca" wypowiedzi jego mamy i żony. Tonący brzydko się chwyta. A Marcinkiewicz chwyta się wyjątkowo brzydko. Jeden z najlepszych reporterów "Super Expressu" rozmawiał w Gorzowie z mamą Marcinkiewicza i kilkakrotnie z jego żoną. Są świadkowie tych rozmów, w tym najmłodszy syn byłego premiera. Jest też dokumentacja.
Ale to niejedyne kłamstwo Marcinkiewicza. Lista jego łgarstw jest dłuższa: nie obiecywaliśmy Marcinkiewiczowi zaprzestania publikacji na temat jego rozwodu; nie rozmawiał z nim też żaden wicenaczelny "SE".
Marcinkiewicz nazywa nas ludźmi bez honoru. I pomyśleć, że takie słowa padają z ust człowieka, który przez lata robił karierę polityczną, szermując hasłami o wartościach chrześcijańskich i mówiąc, jak ważna jest rodzina, a teraz porzuca żonę. Jeżeli ktoś jest bez honoru, to z pewnością nie my.
P.S. Panu Marcinkiewiczowi polecam w szczególności lekturę komentarzy (jest ich ok. tysiąca) pod wpisem w jego blogu. Nie zauważyłem, żeby w którymś uznano go za człowieka honoru.