Zaczęło się zupełnie niewinnie. Od wywiadu, którego Monika Olejnik udzieliła w tym tygodniu "Newsweekowi". I choć jego treść nie wywołała żadnych kontrowersji, to zdjęcia na pierwszej stronie tego tygodnika już tak. Jak to bowiem możliwe, że obecna w polskich mediach od dziesięcioleci doświadczona dziennikarka wygląda na okładce, jakby ledwo co skończyła studia?
Patrz: Monika Olejnik odpowiada na zarzuty prawicy: "Mój tata nie był pułkownikiem tylko majorem!"
I właśnie na to oburzyła się "Gazeta Wyborcza" w artykule "Czy zakazać Photoshopa?". "58-letnia dziennikarka na okładce tygodnika traci wszystkie zmarszczki" - pisze. Jednocześnie wywołuje debatę, czy powinno się zakazać stosowania tego programu poprawiającego urodę na zdjęciach.
A część z cytowanych ekspertów przychyla się do tej tezy. I dodatkowo podszczypuje gwiazdę mediów. "To oszustwo. Ludzie patrzą na okładki (
) i próbują do tego idealnego wizerunku dążyć. Ale nigdy go nie osiągną, bo ludzie z okładek nie istnieją. (
) Zmarszczki przestają być naturalne, a stają się wstydliwe. Więc chciałabym, by komputerowe poprawianie ludzkich ciał zostało w jakiś sposób zakazane" - tłumaczy dr. Agnieszka Mrozik z PAN.
Przeczytaj: Dramat Moniki Olejnik! Cudem uniknęła śmierci
"Nie zakazywać. (
) Każdy przecież szuka w życiu piękna i estetyki" - stwierdza z kolei Magdalena Czaja, wiceprezes Komisji Etyki Reklamy. Jak do tego podchodzi sama dziennikarka? - Nie będę tego komentować. Uważam, że jestem fotogeniczna - powiedziała w rozmowie z "Super Expressem" Monika Olejnik.