Jak mówią cytowani przez "Gazetę Wyborczą Trójmiasto" pomysłodawcy kampanii, trzy niby-amatorskie filmiki to tak zwane "teasery". Mają zachęcić odbiorców, by obejrzeli dalszy ciąg kampanii. A jej głównym elementem będzie profesjonalnie przygotowana reklamówka, którą niebawem wyemituje nadająca na całym stacja informacyjna CNN. Kampania adresowana jest głównie do ludzi młodych.
Na pierwszym z filmików widzimy rolnika kierującego ciągnik. Nagle mężczyzna wyskakuje z traktora, rozbiera się do naga i wskakuje do... snopowiązałki. Po chwili z maszyny wyjeżdża ten sam rolnik, tyle że "ubrany" w sformowany stóg siana.
Drugi filmik przedstawia kierowcę autobusu, który nagle wyskakuje z pojazdu i wzbija się w powietrze niczym motyl. Pasażerowie są zszokowani.
Patrz też: Nasze dzieci w sieci - nowa kampania społeczna z udziałem gwiazd (GALERIA!)
Nazwa, która przewija się przez filmiki, to "fale GDN". Co to takiego? Być może widz ma myśleć, że autorami amatorskich nagrań są członkowie grupy artystycznej o takiej nazwie. Autorom kampanii chodziło przypuszczalnie o "fale wolności", jakie działają na mieszkańców Gdańska i odwiedzających miasto turystów. Celem oficjalnej reklamówki jest pokazanie Gdańska jako kolebki i symbolu wolności i demokracji. Nieprzypadkowo nazwa całej kampanii to "Gdańsk. Dotknij wolności!"
Filmiki można obejrzeć wyłącznie w internecie. Zdania internautów na
ich temat są podzielone. Jedni są zażenowani i oburzają się, jak coś
takiego można przygotowywać za publiczne pieniądze. Innym oryginalny
pomysł na kampanię bardzo się podoba i przyznają, że filmiki rozbawiły
ich do łez.
Przygotowanie kampanii kosztowało 2 miliony złotych.
Włodarze miasta przyznają jednak, że warto było - niby-amatorskie spoty
cieszą się wielką popularnością internautów.
A co wy sądzicie o tak nietypowych metodach promocji miasta?