44-latka o całej sprawie opowiedziała funkcjonariuszom z Wrzeszcza. Twierdzi, że od marca do lipca tego roku zginęła jej biżuteria warta ponad 4 tys. zł. i nie ma wątpliwości, że za kradzieżami stoi 22-letni mąż jej córki. Zresztą na dowód ma nagranie, na którym widać, jak zięć podczas ostatniej wizyty wyjmuje z jej portfela 30 zł.
>>> Warszawa: złodziej schował się pod kołdrą
22-latek został zatrzymany. Policjanci ustalili już, że podczas odwiedzin u teściowej ukradł z jej mieszkania trzy pierścionki, łańcuszek i bransoletkę, które później oddał do lombardu. Grozi mu do 5 lat więzienia.