Znajomi mówią, że Paweł miał w sobie coś z Tulipana. Tak jak sławny podrywacz, dla kobiet był szarmancki, uprzejmy i czarujący. Łatwo nawiązywał przez to nowe znajomości i błyskawicznie zyskał zaufanie Joanny (19 l.).
Asia zaufała mu i pokochała. Chodzili na randki, romantyczne spacery i kolacje. Wszystko układało się jak w bajce. Nagle Paweł zamienił się w potwora.
Był chłodny wieczór. Asia umówiła się z Pawłem w centrum Gdańska. Mieli pójść na kawę i na spacer nad Motławę. Dziewczyna przyjechała swoim samochodem. Paweł wsiadł i powiedział, żeby pojechali za centrum, by pobyć razem z dala od ludzi.
Pojechali za miasto. Tam chłopak zaatakował - zaczął wyzywać i bić ukochaną. Dziewczyna nie wiedziała, co się dzieje. Zwyrodnialec zamknął ją w samochodzie i zadzwonił do ojca. - Dawaj dwie bryki i pięć stów, jeśli chcesz mieć córkę żywą - miał wykrzyczeć do słuchawki.
Przestraszony mężczyzna zgodził się na wszystko i miał przyjechać z okupem i samochodem po córkę. Jednak zdrowy rozsądek podpowiedział mu, żeby zadzwonić po policję. Porywacz mocno się zdziwił, gdy zobaczył zamiast ojca dziewczyny kilka radiowozów i grupę policjantów. Stróże prawa odbili Joasię z rąk zwyrodnialca.
- Mężczyzna był już wcześniej notowany. Teraz grozi mu 12 lat więzienia za wymuszenia rozbójnicze i uszkodzenie ciała - mówi Magdalena Michalewska z gdańskiej policji.