Okazuje się, że wykonujący remont robotnicy mają dla siebie tylko jedną toaletę, na dodatek oddaloną od miejsca pracy o kilkaset metrów. Dlatego też zamiast pokonywać ten długi dystans, w celach fizjologicznych udają się oni w pobliskie krzaki. Mieszkańcy okolicznych blokowisk uskarżają się na pracowników GIKu. - Dla niektórych panów, którzy tu pracują jest to odległość nie do pokonania. Zamiast przejść się kawałek do toalety, masowo chodzą więc w krzaki. Zapachy, które się unoszą tuż pod naszymi oknami są nie do zniesienia - komentuje problem w rozmowie z Dziennikiem Bałtyckim pan Ryszard Orłowski, jeden ze zdenerwowanych lokatorów bloku znajdującego się przy torowisku.
- Kiedy jest cieplejszy dzień, to fetor jest tak straszny, że po prostu nie można wytrzymać. Pamiętam, jak zwróciłem jednemu z nich uwagę. Ten jednak tylko uśmiechnął się pod nosem i brak toalety zrzucił na oszczędności czynione przez pracodawcę - tłumaczy dalej.
Z problemem udano się do Gdańskich Inwestycji Komunalnych, które są odpowiedzialne za prace remontowe przeprowadzane na torach. Magdalena Skorupka-Kaczmarek, specjalistka do spraw Public Relations oznajmiła, że więcej toalet nie zostanie udostępnionych pracownikom. Prace mają zostać zakończone w ciągu kilku najbliższych dni, więc mieszkańcom nie pozostaje nic innego jak po prostu wytrzymać do tego czasu.