Proces ruszył w Sądzie Okręgowym w Gdańsku. Właściciel restauracji jest oskarżony o dyskryminację. Pani Liwia domaga się 10 tysięcy złotych zadośćuczynienia (odszkodowanie za cierpienia moralne i psychiczne), a ponadto żąda przeprosin w trójmiejskich mediach. Chce także, by sąd zapytał Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej o interpretacje przepisów. Chodzi o określenie, czy karmienie piersią w restauracji jest dozwolone czy też nie. Przekonuje też, że w całej sprawie chodzi o walkę o prawa kobiet do karmienia piersią w publicznych miejscach.
Właściciel restauracji uważa, że sam jest ofiarą i czuje się skrzywdzony samym pozwem. Według niego historia przedstawiana przez panią Liwię była inna, zaś jego lokal jest tolerancyjny i otwarty dla wszystkich. Według niego m.in. kelner miał nie zwracać żadnej uwagi dopóty dopóki nie poprosili go o to goście siedzący przy sąsiednim stoliku.
Przed sądem przesłuchano już m.in. panią Liwię i jej siostrę. Dopiero na kolejnej rozprawie na pytania odpowiadać ma kelner. Sąd będzie musiał ustalić fakty. Wygląda na to, że cała sprawa to typowa sytuacja "słowo przeciwko słowu." Przed procesem obie strony próbowały mediacji. Nie przyniosła ona jednak skutku. Następna rozprawa została wyznaczona na 9 listopada.
Zobacz także: Migalski porównał karmienie piersią do PUSZCZANIA BĄKÓW!