Gdzie jest mój Bono?

2009-11-02 3:00

Zawsze przybiegał do nogi, gdy się go wezwało. Merdał wtedy ogonkiem i radośnie patrzył. Ale teraz go nie ma... Po prostu zniknął. Edyta Klemens (37 l.) z Mętowa pod Lublinem nie może poradzić sobie ze stratą ukochanego psa. Gdzie się podział jej ukochany Bono (2 l.). - Kto śmiał go porwać? - pyta zrozpaczona kobieta i prosi o pomoc w znalezieniu ukochanego pupila.

- Muszę się dowiedzieć, co się z nim stało. Najgorsza nawet prawda jest lepsza od niepewności, w jakiej teraz muszę żyć - mówi ze łzami w oczach. Nawet nie próbuje domyślać się, co teraz może czuć biedny, zszokowany i przerażony pies.

- Byliśmy dla niego wszystkim, tak jak on dla nas - szlocha kobieta, która wciąż nie może uwierzyć, że Bono po prostu zapadł się pod ziemię.

Biegał sobie po podwórku i nagle przepadł jak kamień w wodę. Nigdzie wokół ogrodzenia nie było najmniejszych śladów psich podkopów, a pies sam nie potrafiłby przeskoczyć ogrodzenia lub otworzyć sobie furtki. Zresztą pies nie był przyzwyczajony do samotnych wędrówek, na pewno krążyłby po okolicy.

- Szukając go, zrobiłam już dziesiątki, a może setki kilometrów - mówi załamana właścicielka. Całą okolicę pokryły dziesiątki ogłoszeń - plakatów. Każdy sąsiad dostał pomniejszoną wersję jego zdjęcia.

- Muszę go znaleźć. Żywego albo martwego. Błagam, pomóżcie mi - kończy zdesperowana pani Edyta. Jeśli ktokolwiek widział Bono, cokolwiek o nim wie, proszony jest o kontakt z naszą redakcją.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają