Nikt nie wie, gdzie jest "Rychu"

2009-11-25 15:43

Kontaktował się z politykami, miał lobbować za złagodzeniem ustawy hazardowej, ale chyba nikt nie spodziewał się, jakie jeszcze umiejętności ma Ryszard Sobiesiak. Otóż biznesmen potrafi znikać! Tak przynajmniej można wnioskować po głosach posłów z komisji hazardowej.

W stenogramach podsłuchów jego imię pojawiało się niejednokrotnie, nic więc dziwnego, że sejmowa komisja chciałaby z Sobiesiakiem porozmawiać "w cztery oczy". Tu jednak pojawia się problem. Posłowie nie mają pomysłu, jak świadka przed obliczę komisji sprowadzić.

Teoretycznie sprawa powinna być prosta - wystarczyłoby wysłać wezwanie. Problem w tym, że trzeba znać adres odbiorcy, a takowym nikt nie dysponuje.

- Na razie wiem tylko na pewno, że komisja powinna z panem Sobiesiakiem porozmawiać. Nawet nie wiem, czy on jest w kraju czy za granicą - mówił w radiu RMF FM z rozbrajającą szczerością Bartosz Arłukowicz.

Sam przewodniczący sejmowej komisji do sprawy podchodzi na razie ze stoickim spokojem i liczy, że Sobiesiak sam przyjdzie porozmawiać z posłami. - Świadkowie powinni chcieć stawać przed tą komisją. Myślę, że tak będzie w tym przypadku - tłumaczył.

Co będzie, jeśli biznesmen jednak sam nie zgłosi się na przesłuchanie? Wtedy posłowie będą zapewne prosić o pomoc prokuraturę. Na list gończy nie mają jednak co liczyć, chyba, że Sobiesiakowi zostaną postawione konkretne zarzuty.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają