Po tym jak prezydent Czech Vaclav Klaus (68 l.) ratyfikował wczoraj traktat lizboński, Unia nie posiada się z radości. Prawdopodobnie jeszcze w tym miesiącu dokument zostanie przyjęty przez Wspólnotę, a to oznaczać będzie, że Polska dostanie dodatkowe miejsce w Parlamencie Europejskim. Problem jednak w tym, że w czerwcowych wyborach, w przeciwieństwie do innych krajów, Polacy wybrali tylko 50 eurodeputowanych.
Dlatego rząd ma problem. Skąd wziąć 51 europosła? Czy trzeba organizować nowe, kosztowne wybory? Politycy z Wiejskiej znaleźli rozwiązanie. Chcą, by nowym posłem został kolejny kandydat z czerwcowej listy – Edward Wojtas (54 l.) z PSL. Jednak zdaniem ekspertów taki wybór będzie bezprawny – twierdzi „Gazeta Wyborcza”.
- W obecnej ordynacji do Parlamentu Europejskiego przewidziano tylko dwie możliwości, kiedy można uzupełnić skład parlamentu bez konieczności przeprowadzania wyborów uzupełniających. To wtedy, gdy wygaśnie mandat posła lub go utraci. Wtedy następnym europosłem jest kolejny kandydat z listy, a takie postanowienie wydaje marszałek Sejmu – twierdzi Lech Gajzler z Państwowej Komisji Wyborczej.
Gdzie się podział polski europoseł?
Polski rząd znów zaspał. Jeśli traktat lizboński wejdzie w życie, a wszystko na to wskazuje, dostaniemy dodatkowe miejsce w Parlamencie Europejskim. Problem w tym, że nie wiadomo jak wyłonić nowego eurodeputowanego.