Głos generała Błasika w ogóle nie jest tam słyszany. Swoje informacje gazeta miała potwierdzić w dwóch niezależnych źródłach, które miały dostęp do ekspertyzy fonograficznej nagrań z kabiny pilotów.
Ustalenia biegłych z Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie podważają kluczowe tezy raportów rosyjskiego Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK) i Komisji Millera.
W styczniu 2011 r. na specjalnie zwołanej konfernecji prasowej szefowa MAK, Tatiana Anodina, odczytała raport końcowy z prac rosyjskich ekspertów, z którego wynikało, że Dowódca Sił Powietrznych był w kabinie pilotów Tu-154M gdy samolot uderzył w ziemię i naciskał na załogę, by lądować. We krwi Błasika wykryto 0,6 promili alkoholu. Ewa Błasik, wdowa po generale, była oburzona oskarżeniami Rosjan.
W lipcu 2011 roku komisja Jerzego Millera, która badała przyczny katastrofy pod Smoleńskiem w raporcie końcowym stwierdziła, że na około minutę przed tragedią gen. Błasik był w kokpicie, ale jako "bierny obserwatore" i nie ingerował w działanie kapitana ani załogi.
Gen. Błasika nie było w kokpicie? Drugi głos w kabinie Tu-154M to mjr Robert GRZYWNA
Te ustalenia podważają jeden z kluczowych argumentów, jakich rosyjski MAK użył, by odpowiedzialnością za katastrofę smoleńską obarczyć polskich pilotów. Jak informuje "Rzeczpospolita", słowa wypowiadane w kokpicie samolotu, które do tej pory przypisywane były generałowi Andrzejowi Błasikowi (+ 48 l.), w rzeczywistości wypowiadał drugi pilot mjr Robert Grzywna (+ 36 l.).