Wojskowy Szpital Uzdrowiskowo-Rehabilitacyjny w Busku-Zdroju. To tutaj po blisko czteromiesięcznym pobycie w szpitalu przy ul. Szaserów w stolicy trafił w niedzielę po południu gen. Wojciech Jaruzelski. Do dyspozycji ma wygodne łóżko, przestronną salę i całodobową opiekę lekarzy i pielęgniarek.
Do tego jest traktowany jak VIP. Dostępu do niego chronią funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu.
- Jest pacjentem leżącym, w ciągu najbliższych czterech tygodni będziemy próbowali go posadzić i uruchomić, by mógł samodzielnie funkcjonować. Rehabilitacja odbywa się przy jego łóżku. Z sal zabiegowych na razie nie korzysta. Fizycznie jest słaby, ale kontakt z nim jest dobry. Liczymy, że rehabilitacja odniesie pozytywny skutek - mówi nam dyrektor szpitala dr Bernard Solecki (60 l.). Pytany o to, w jaki sposób i na jakich zasadach były komunistyczny dyktator trafił do jego placówki, wyjawia z rozbrajającą szczerością: - Dzwonili w tej sprawie ze szpitala przy ul. Szaserów w Warszawie.
Jaruzelski bez kolejki trafił do sanatorium, a inni czekają latami
O takich warunkach, w jakich przyszło dochodzić do zdrowia generałowi, zwykli pacjenci mogą tylko pomarzyć. Nawet jeśli mają skierowanie w ręku. Na internetowej stronie szpitala dyrekcja informuje, że osoby z pełną dokumentacją wpisuje na listę... oczekujących. - Aktualnie czas oczekiwania na przyjęcie do naszego szpitala wynosi około 5 lat - brzmi komunikat szpitala. Generał czekać nie musiał...