"Super Express" jako pierwszy opisał sprawę największego kryzysu w małżeństwie Barbary i Wojciecha Jaruzelskich. Żona generała wyznała nam, że chce od niego odejść przez opiekunkę. - Ta opiekunka wkładała głowę pod kołdrę mojemu mężowi. Uczepiła się mojego męża, posuwa się do intymności, podrywa go. W końcu ja powiedziałam do niej: won mi z domu! Ale mąż kazał ją zostawić. Dla mnie to była alkoholiczka, takie wstrętne stworzenie, a mąż się nad nią zlitował - mówiła "Super Expressowi" Jaruzelska.
Ręce generała wędrowały na kobiece kolana
Tymczasem okazuje się, że generał Jaruzelski już w przeszłości otaczał się pięknymi kobietami, a jego ręce lubiły wędrować na kolana nie tylko późniejszej żony, ale i jej koleżanki. Tak było podczas koncertu chopinowskiego w 1955 r., kiedy w młodego pułkownika Jaruzelskiego wstąpił istny amoroso. To wtedy też poznał swoją przyszłą żonę. "Miałem możliwość, jak na targu końskim, pooglądać sobie i jedną, i drugą. Rzeczywiście obie bardzo efektowne, ale w innym trochę stylu" - oto cytat Jaruzelskiego z książki córki, który przytacza jeden z tygodników. Tamten dzień zapamiętała też dobrze Barbara Jaruzelska.
Przeczytaj też: Rozwodu Jaruzelskich nie będzie. Monika Jaruzelska: Rodzice się pogodzili
- Widzę, że rączki Wojciecha, pułkownika, powędrowały gdzieś tam w okolice nogi Irenki, więc sobie myślę: "No, no... zaczynają się amory". ( ) w każdym razie czekałam, że ta rączka powędruje na moje kolano. No i rzeczywiście, wkrótce poczułam jakiś dotyk koło kolana. I wtedy bardzo brzydko się zachowałam. Klepnęłam tę rączkę i powiedziałam: "Panie pułkowniku, jak się nie ma co z rączkami zrobić, to można naprawdę lepiej ich użyć, na przykład pod kościołem po proszonym" - opowiadała córce pani Barbara.