Jak wzruszająco napisała Hanna Gronkiewicz-Waltz:
Przypomnijmy, że w czasie powstania warszawskiego dowodził kompanią „Motyl" w batalionie Czata 49 Zgrupowania „Radosław". Przebijał się z Woli do Śródmieścia i potem kanałami na Starówkę. Ścibor-Rylski był wielokrotnie ranny, za co awansowano go do rangi kapitana i odznaczono Virtuti Militari. Od 1990 roku był prezesem Związku Powstańców Warszawskich (z 3 letnią przerwą).
Zmarły spocznie na Powązkach, gdzie spoczywa już jego małżonka.
Przypomnijmy piękne słowa pana generała z zeszłorocznych obchodów:
Dwa dni temu na obchodach PW, za pośrednictwem kamer "Faktu" mówił on do oddających hołd bohaterom Warszawy następujące słowa: - Cieszę się ogromnie, że mam możność w imieniu wszystkich powstańców podziękować warszawiakom, którzy to powstanie przeżyli. Przecież jeszcze trudniej, niż my – bo wojsko musi walczyć – miała ludność cywilna, która zdała w stu procentach swój egzamin. Mimo przeżyć tak okropnych od wojny 39 roku. Moje serce zawsze będzie, jest i było pełne podziwu dla ludności Warszawy, która tyle wycierpiała. Życzę temu obecnemu i wszystkim przyszłym pokoleniom, aby to, co najważniejsze w ideałach, w etosie Armii Krajowej zostało wam przekazane kochani. Jestem przekonany, że warszawiacy dotrzymają przyrzeczenia i przekazywać będą je z pokolenia na pokolenie. To jest przecież najcenniejszy skarb, skarb wolności.