W szeregach PiS mówi się, że oczarowała prezesa jeszcze, gdy pełniła funkcję ministra rozwoju regionalnego. Imponowała zdecydowaniem i profesjonalizmem.
Aktualna wiceprzewodnicząca klubu parlamentarnego PiS ma reprezentować partię na zewnątrz. Podobno to właśnie ją miał na myśli Jarosław Kaczyński, kiedy zdradził niedawno, że jednej z kobiet chciałby powierzyć tekę premiera.
Dziś dla polityków PiS jest jasne, że jeśli partia zmienia
wizerunek, to jedyną kandydatką, która mogłaby dać jej swoją twarz,
jest właśnie Gęsicka. Niektórzy nieśmiało przyznają nawet, że ma szanse stanąć
na czele PiS.
- Potwierdzam, że znaczenie pani Gęsickiej w PiS bardzo wzrosło - mówi w rozmowie z dziennikiem "Polska The Times" poseł Jan Dziedziczak. - Ona już staje się twarzą partii. Jest jednym z głównych polityków partii, reprezentuje Prawo i Sprawiedliwość w mediach. No i nie ma lepszego od niej eksperta w dziedzinie pozyskiwania unijnych funduszy.
Jak pisze "Polska", Grażyna Gęsicka ma być głosem fachowym i merytorycznym, który będzie wyznaczał kierunek polityki gospodarczej Prawa i Sprawiedliwości. Nie na darmo jej partyjni koledzy powtarzają jak mantrę: - Gdy inni politycy zaczną lać wodę, ona będzie mówić: "Przejdźmy do konkretów".
Jedyną przeszkodą, jaka może zniszczyć genialny plan Jarosława Kaczyńskiego, jest... sama Gęsicka. Podobno nie pali się do walki na pierwszej linii, bo niezbyt lubi błyszczeć w świetle jupiterów i wdawać się w ostre spory przed kamerami. Z natury jest osobą spokojną, która ceni merytoryczną dyskusję.