- To nie jest pojedynek Kasperczaka z Nawałką - mówi spokojnie Nawałka. - Mówienie, że stanę oko w oko z trenerem Górnika - to takie wprowadzenie terminologii wojennej. Dla mnie najważniejsze będzie to, jak zawodnicy GKS-u zareagują na zmianę na ławce trenerskiej. Nie łudźmy się, w ciągu 24 godzin nie zrobisz cudu. A spotkanie z Heniem Kasperczakiem, Antonim Szymanowskim czy Jurkiem Kowalikiem bardziej rozpatrywałbym w kategoriach odwiedzin starych znajomych (śmiech).
- Co skłoniło pana do przyjęcia oferty z Katowic?
- Przede wszystkim osoba prezesa, Jana Furtoka. Znamy się od lat. Mamy podobny sposób patrzenia na budowanie zespołu, który oparty powinien być na młodych naszych piłkarzach. Powiedzmy sobie szczerze, takie rodzynki jak Boguski, Brożkowie, Błaszczykowski się zdarzają. Trzeba tylko szukać. Poza tym atmosfera, jaka panuje na Bukowej jest wspaniała. W tym sezonie drużynie nie wiodło się najlepiej, a przecież kibice przychodzili na mecze.
- Nie obawiał się pan przyjścia do zespołu, który jest w dołku?
- Gdybym się bał, to musiałbym zmienić zawód. Jeszcze raz mówię - nie zrobimy nic w jeden, dwa dni. Tu trzeba spokojnej pracy przez co najmniej dwa okresy przygotowawcze. Dlatego teraz najważniejszy będzie dla nas spokój.