Zapewne w schadzce dwóch znajomych nie byłoby nic dziwnego, gdyby nie to, że w partii Kaczyńskiego obowiązuje nieformalny zakaz utrzymywania kontaktów z rozłamowcami, którzy porzucili PiS, by poprzeć Zbigniewa Ziobrę (42 l.).
Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że to właśnie Kurski był jedną z osób, które razem z Ziobrą doprowadziły do rozłamu w PiS.
Girzyński zaprzecza, by spiskował z dawnym kolegą. Jednak na nasze pytania odpowiadał wyraźnie zdenerwowany.
- Znamy się z Kurskim od kilkunastu lat, a w tej sytuacji nie ma żadnego politycznego podtekstu. Jacek bardzo źle się czuł i z ledwością mówił. Zaproponowałem mu, że podwiozę go do apteki - wyjaśnia Girzyński. Twierdzi też, że żaden z członków PiS ani nawet sam prezes Kaczyński nie będzie mieć do niego pretensji o spotkanie z Kurskim. To jeszcze bardziej wątpliwe niż jego tłumaczenia...