Młodszy aspirant Grzegorz M. (30 l.), tegoroczny wicemistrz Polski w konkursie na policjanta ruchu drogowego, najlepszy funkcjonariusz krakowskiej drogówki 2003 roku, jest jednym z podejrzanych w głośnej aferze tzw. łowców blach. Śledczy zarzucają mu, że brał łapówki za organizowanie ustawianych stłuczek, dzięki którym wyłudzano odszkodowania z firm ubezpieczeniowych.
Jeszcze kilka miesięcy temu Grzegorz M. był stawiany za wzór do naśladowania. Głośno zrobiło się o nim, gdy z początkiem czerwca wrócił z jubileuszowego 20. finału ogólnopolskiego konkursu "Policjant Ruchu Drogowego Roku", gdzie z kolegą z krakowskiej drogówki zespołowo wywalczyli wicemistrzostwo. Sam Grzegorz M. mógł się pochwalić pierwszym miejscem w Polsce w jeździe na policyjnym motocyklu. Teraz wszystko to przestało już się liczyć. Policjanta aresztowano.
- Postawiliśmy mu zarzuty udziału wraz z innymi osobami w organizowaniu ustawionych kolizji - mówi prokurator Bożena Owsiak, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Tarnowie. - Fałszował dokumentację z kolizji, co potem pozwalało wyłudzać odszkodowania. Brał za to 400-500 zł. Policjant nie przyznaje się. Twierdzi, że likwidował kolizje, ale nie wiedział, że są ustawiane. Siedzącemu za kratami policjantowi grozi do 8 lat więzienia.
Grzegorz M. jest jednym z aż 14 policjantów zamieszanych w aferę tzw. łowców blach. Ustawianie stłuczek to tylko jeden z wątków. W otoczonym tajemnicą śledztwie występuje w sumie 35 osób, w tym właściciele zakładów blacharskich i holowniczych. To do nich dzwonili policjanci ze stanowiska wspomagania dowodzenia krakowskiej policji z informacjami, gdzie jest stłuczka lub wypadek. Rzecz jasna - nie za darmo.