Gliwice: 65-latek zmarł wracając z pogrzebu. Ciało leżało cztery godziny pod blokiem

2019-02-07 8:55

Bulwersująca sprawa z Gliwic! Ciało 65-letniego mężczyzny przez cztery godziny leżało pod blokiem, bo nie było lekarza, który mógłby przyjechać i stwierdzić zgon. Rodzina jest wstrząśnięta.

Policja radiowóz interwencja wypadek stłuczka taśma policyjna kogut policyjny

i

Autor: Marek Kudelski Mariusz podciął sobie gardło i wykrwawił się na śmierć! Dramat w Fordonie - zdjęcie ilustracyjne

31 stycznia 65-letni mieszkaniec Gliwic poszedł na pogrzeb kolegi. Kiedy wracał, upadł blisko swego domu, a rodzina wezwała pogotowie. Ratownicy podłączyli mężczyznę do aparatury, a kiedy ta nie wykazała funkcji życiowych, nakryli ciało workiem i odjechali. Załoga karetki tłumaczy, że ratownicy nie mogą wystawić karty zgonu, bo to może zrobić tylko lekarz. Bez karty zgonu nie można również zwrócić się do zakładu pogrzebowego o zabranie zwłok - na to nie pozwala prawo. Na miejsce przyjechała policja, która otoczyła ciało 65-latka taśmami. Po czterech godzinach bezskutecznego wezwania lekarza, decyzję podjął  prokurator.

- Prokurator podjął decyzję o zabraniu zwłok przez firmę pogrzebową, z którą prokuratura ma umowę na usługi w razie śmierci w wypadku lub podejrzenia o zabójstwo - czytamy na portalu TVN24.

Rodzina ma jednak żal. - Tym samym zostaliśmy pozbawieni wyboru zakładu pogrzebowego, został nam narzucony z góry - opisuje pan Łukasz, syn 65-letniego mężczyzny.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki