31 stycznia 65-letni mieszkaniec Gliwic poszedł na pogrzeb kolegi. Kiedy wracał, upadł blisko swego domu, a rodzina wezwała pogotowie. Ratownicy podłączyli mężczyznę do aparatury, a kiedy ta nie wykazała funkcji życiowych, nakryli ciało workiem i odjechali. Załoga karetki tłumaczy, że ratownicy nie mogą wystawić karty zgonu, bo to może zrobić tylko lekarz. Bez karty zgonu nie można również zwrócić się do zakładu pogrzebowego o zabranie zwłok - na to nie pozwala prawo. Na miejsce przyjechała policja, która otoczyła ciało 65-latka taśmami. Po czterech godzinach bezskutecznego wezwania lekarza, decyzję podjął prokurator.
- Prokurator podjął decyzję o zabraniu zwłok przez firmę pogrzebową, z którą prokuratura ma umowę na usługi w razie śmierci w wypadku lub podejrzenia o zabójstwo - czytamy na portalu TVN24.
Rodzina ma jednak żal. - Tym samym zostaliśmy pozbawieni wyboru zakładu pogrzebowego, został nam narzucony z góry - opisuje pan Łukasz, syn 65-letniego mężczyzny.