- Robiłem wszystko, by ludziom żyło się lepiej. Kanalizacja, wodociągi, oczyszczalnia, orliki, chodniki - to inwestycje ostatnich lat - tłumaczy Wacław Micewski, wójt gminy Ostrowice, która stanęła właśnie na skraju bankructwa. - My gminnych pieniędzy nie przejedliśmy, my je zainwestowaliśmy w infrastrukturę. Zrobię wszystko, co w mojej mocy, by gmina przetrwała. Stąd apel wójta, który został opublikowany na amerykańskiej stronie internetowej. Włodarz w języku angielskim i polskim prosi o datki na rzecz gminy. Jak zapewnia wójt Micewski, gmina musi zebrać 3,35 mln złotych, czyli dokładnie 10% kwoty zadłużenia, by powstrzymać proces likwidacyjny, a tym samym zyskać czas na konsolidację długu i szukanie inwestorów. Wójt nie ukrywa, że liczy na wsparcie zamożnych przyjaciół zza oceanu. - To się musi udać, bo jeśli nie, to zatrudnieni w tych instytucjach stracą pracę, dzieci będą musiały dojeżdżać do szkół w sąsiednich gminach, a seniorzy, którzy nie mają samochodów i z internetem są bakier, zmuszeni będą do podróżowania, tylko po to, by zapłacić rachunek czy wysłać list. - Nie chce mieszkać w innej gminie - mówi Aniela Czyżak (80 l.), mieszkanka Ostrowic. - Mam 800 zł emerytury, ale znajdę parę złotych, by wspomóc zbiórkę. Nikt nam gminy nie odbierze.
Zobacz: Zadłużona gmina może zniknąć z mapy. To pierwszy taki przypadek w Polsce