Marian Jóźwik (79 l.) od lat choruje na serce. Wizyty u kardiologa to dla niego przykra konieczność. Aby zapisać się na wizytę w przyszłym roku, musiał się zerwać przed godz. 5 i pójść do przychodni przy ulicy Batorego w Otwocku. Był o godz. 5.30, a przed nim już około 180 pacjentów, którzy przyszli tu w nocy.
- Nie stać mnie na wizytę prywatną, więc musiałem swoje odczekać - mówi "Super Expressowi". Do okienka rejestracji dotarł dopiero przed godz. 14. Szczęśliwie udało mu się zapisać.
- Część z pacjentów zrezygnowała wcześniej - mówi z kolei pani Maria, która razem z mężem na zmiany okupowała przychodnię. On przyszedł o godz. 3, ona zmieniła go po godz. 6. Zapisali się około godz. 11. - Chcą nas wykończyć, aby nie musieć nas badać - mówią zdenerwowani pacjenci.
Dyrektorzy placówki nie znaleźli dla nas czasu, aby wyjaśnić sytuację. - Są na spotkaniach - usłyszeliśmy w sekretariacie.
Zobacz też: Dla nas kolejki, dla NFZ pałace!
O komentarz poprosiliśmy przedstawicieli mazowieckiego NFZ. Piotr Kalinowski z zespołu prasowego odsyła do rozporządzenia Ministra Zdrowia. - Świadczeniodawca zapewnia rejestrację na podstawie zgłoszenia, w szczególności: osobistego, telefonicznego lub za pośrednictwem osoby trzeciej - wyjaśnia. - W przypadku złożenia przez pacjenta skargi NFZ Mazowsze wezwie świadczeniodawcę do wyjaśnienia okoliczności zdarzenia. W razie potrzeby udzieli pouczenia, powołując się na obowiązujące regulacje i będzie się domagał potwierdzenia zmiany postępowania osób przyjmujących zgłoszenia - mówi nam przedstawiciel NFZ.
Niestety, dla pacjentów oczekujących po 8 godzin na zapis nie zmienia to faktu. - Zostaliśmy upokorzeni - mówią mieszkańcy Otwocka. To samo mogą o sobie powiedzieć chorzy w całym kraju!