Swoje czterdzieste urodziny (wypadły w sobotę) spędził w rodzinnym gronie: - Na stole pojawiła się ulubiona potrawa Andrzeja, zraziki wołowe. Był szampan, ale mąż nie wypił nawet kropli, bo przed walką z Mollo narzucił sobie ostry reżim, ćwiczył nawet w dniu urodzin - zdradza Mariola Gołota.
Małżonka boksera sprawiła Andrzejowi wspaniały prezent. Zamówiła u jednego z chicagowskich jubilerów sygnet wykonany z białego złota i platyny, ozdobiony dwuipółkaratowym brylantem. Do ostatniej chwili zastanawiała się nad słowami, które będą na nim wygrawerowane. Zdecydowała się na "I love you".
Andrzej był zaskoczony prezentem, ale bardzo zadowolony, bo jest koneserem biżuterii, sam kupuje swojej żonie diamentowe cacka.
- Andrzej nigdy nie obwieszał się biżuterią, z wyjątkiem drogich markowych zegarków, których ma kilka. Mam nadzieję, że będzie wkładał pierścień ode mnie - mówi Mariola Gołota.
Pani Mariola wyznała nam, że mąż z wiekiem jest spokojniejszy, nie denerwuje się już drobiazgami.
- Zrobił się bardziej opanowany. Tylko przed samą walką żyje w wielkim napięciu i wszyscy schodzą mu z drogi. Mąż doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że jeśli 19 stycznia pokona Mollo, dostanie szansę walki o mistrzowski pas. Ostatnią szansę.