Urszula i Włodzimierz M. byli małżeństwem od 21 lat. Mieszkali w Górze Świętej Małgorzaty (Łódzkie). Ona pracowała w urzędzie gminy, on zajmował się gospodarstwem. Sprawiali wrażenie zgodnej rodziny.
Kłótnia o banknot
W dniu tragedii byli razem w Łodzi na giełdzie samochodowej, kupili tam kosiarkę i piłę do drewna. Po powrocie do domu pan Włodzimierz zajrzał do pomieszczeń gospodarczych. Wtedy jego żona skontrolowała zawartość swojego portfela. Gdy mężczyzna wrócił do mieszkania, była wściekła.
Patrz też: Głowno. Jacek R. o zabójstwie kolegi: Chciałem go przeprosić, ale zabiłem
- Zabrałeś mi 20 zł! - krzyknęła tak głośno, że usłyszeli to mieszkający po sąsiedzku rodzice Włodzimierza M. Potem awantura urwała się, zapadła cisza. Dopiero po kilkudziesięciu minutach okolicę przeszył dźwięk sygnału karetki.
Błyskawiczna śmierć
Niestety, lekarz mógł tylko stwierdzić zgon pana Włodzimierza. Urszula M. przyznała się do zabójstwa. Mówiła, że zabiła przypadkowo. Teraz grozi jej dożywocie.