Dramat górników z Jastrzębia-Zdroju trwa od 5 maja, kiedy to jeden z podziemnych chodników, gdzie prowadzone były roboty strzałowe, został zdemolowany przez potężny podziemny wstrząs. W jego wyniku na miejscu zginęło dwóch górników. Zdarzył się także cud, ponieważ udało się ocalić dwóch uczestników katastrofy. Łukasz Baranowski (32 l.) i Mateusz Obrzut (34 l.) to ocaleni górnicy, którzy dzięki temu, że przetrwali, dali wskazówki, gdzie szukać pozostałych zaginionych. - Jesteśmy wdzięczni - mówią wzruszeni. Łukasz nawet na chwilę nie zwątpił, że pomoc nadejdzie. Pytany o plany na przyszłość, odpowiada: - Nie mam żadnych planów na przyszłość, teraz liczy się rodzina i powrót, mam nadzieję, do pełnego zdrowia.
Podobne przemyślenia ma Mateusz, który zobaczył, jak wielu osobom nie jest obojętny jego los. - Wcześniej może się człowiek troszeczkę zatracił, teraz zamierzam spędzać jak najwięcej czasu z rodziną i pomóc pozostałym - zaznacza.
Niestety, nadzieja umarła dla rodzin dwóch z trzech zasypanych 900 m pod ziemią górników. Przez ostatnie dni akcja ratunkowa polegała na walce z podziemnym zalewiskiem. Późnym wieczorem 12 maja odnaleziono jednego z trzech poszukiwanych górników, ale odnaleziony nie dawał oznak życia. Wczoraj rano JSW poinformowała o odnalezieniu drugiego z trzech poszukiwanych górników. Ten również nie żyje. Prezes JSW nie chciał powiedzieć, który z górników wciąż jest uwięziony pod ziemią. Akcja trwa, ale woda nadal jest w wyrobisku. Niestety, z uwagi na stężenie metanu pracować mogą tylko pompy na sprężone powietrze, a ich wydajność jest niższa niż pomp elektrycznych.
Zobacz: Akcja ratownicza w Zofiówce: ratownicy GOPR z psem przeszukali wyrobisko