Gortat zbił Gortata

2007-08-06 22:14

W narożniku niebieskim Marcin Gortat (23 l.), w narożniku czerwonym Robert Gortat (35 l.), a w roli sekundanta ich ojciec Janusz (59 l.), dwukrotny medalista olimpijski w boksie. W ten niecodzienny sposób trzeci Polak w koszykarskiej lidze NBA rozpoczął przygotowania do debiutanckiego sezonu.

Marcin wpadł do Polski tylko na kilka dni. Pod koniec sierpnia jedzie na Florydę, by szykować się do rozgrywek NBA, które startują w końcu października. Jeszcze w tym tygodniu złoży podpis na dwuletnim kontrakcie z Orlando Magic.

Ma wakacje, ale nie zaniedbuje formy. W salce treningowej Legii najpierw pograł w kosza z bratem - byłym bokserem, 6-krotnym mistrzem Polski, a potem wyzwał go na pojedynek w ringu. Wszystko pod bacznym okiem ojca rodu Janusza oraz siostry Małgosi.

Dostał w splot słoneczny

Na boisku koszykarskim niższy o kilkadziesiąt centymetrów Robert próbował różnych sztuczek, ale w końcu poległ z mierzącym 213 cm bratem.

- Ciągnął za koszulkę, popychał, faulował i mówił, że nic nie było - opowiada ze śmiechem Marcin, który na rewanż do ringu wchodził z lekkim niepokojem.

W "klatce" od razu było widać, kto ma za sobą pięściarską karierę.

- Jak stoisz, no jak stoisz?! - wołał do Marcina tata. - Co tak sztywno, chowaj barki, gdzie się tyłem odwracasz, kozaczku?! - strofował syna. A ten bez skutku próbował wykorzystać zasięg ramion. Okazało się, że Robert jeszcze pamięta, jak się boksuje. W pewnym momencie musnął brata po splocie słonecznym.

- O matko, nie mogę złapać tchu! - Marcin musiał na chwilę stanąć.

Jeszcze 10 kg mięśni

- Tu trzeba się zmęczyć, to nie kosz, gdzie pięciu biega i się można opieprzać - żartował Gortat senior.

Sparing się skończył, sędziów co prawda nie było, ale na punkty na pewno wygrał Robert.

- Szybki jest, skubany - chwalił brata Marcin. - Nie przypuszczałem, że aż tak.

Jeszcze siłownia i kilka okrążeń po stadionie. Po treningu waga pokazuje 109 kg. - W Orlando chcieliby, żebym dołożył dziesięć kilogramów mięśni - opowiada Marcin. - Ale mi to wystarczy, mam przecież tylko cztery procent tkanki tłuszczowej - mówi, robiąc przysiady z ważącą 100 kg sztangą.

Tata na piersi

Przed wylotem do USA Marcin do kolekcji tatuaży doda jeden, chyba najważniejszy.

- Na piersiach będę miał sylwetkę ojca z jego medalami olimpijskimi - wyjaśnia.

Potem pozostanie tylko przekonać bojącego się latać tatę, żeby samolotem wybrał się za ocean obejrzeć debiut syna.

- Spijemy go i jakoś wsadzimy na pokład - zapowiada nasz człowiek w Orlando Magic.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki