- To był szczyt bezczelności! Andrzej robił Dorocie awantury o to, że mało zarabia! A sam nic do domu nie przynosił, nawet złotówki. Codziennie tylko siedział w fotelu z piwkiem w ręku. - opowiada przyjaciółka domu, pani Barbara Madejczyk (41 l.).
Gdy pewnego dnia Dorota powiedziała, że ma dość i planuje rzucić pracę, mężczyzna wpadł w szał! Rzucił się na nią z pięściami i z całej siły zaczął okładać po głowie! Kobieta przewróciła się na ziemię i uderzyła głową o kant stołu. Zmarła po kilku dniach, mimo że lekarze robili wszystko, by uratować jej życie.
Bezrobotnemu mordercy grozi dożywocie. Pani Dorota zostanie pochowana w rodzinnym Gorzowie.