Nocą młody gorzowianin postanowił obrabować kantor w samym centrum miasta. Pod osłoną ciemności zakradł się do budynku, w którym znajduje się punkt wymiany walut. Zabrał za demontaż szyby w jego drzwiach. Uczynił to tak niezgrabnie, że szyba rozprysła się z hukiem. Zadziałał alarm.
>>> Kronika kryminalna na Se.pl
Włamywacz musiał salwować się ucieczką. Ale nie odpuścił. Przez kolejne dni dokładnie obserwował kantor i w końcu doszedł do wniosku, że jedyną szansą na to, żeby dobrać się do forsy, jest przebicie ściany budynku. Zaopatrzony z młotek i przecinak zakradł się więc pod boczną ścianę kantoru. Tu z mozołem zaczął tłuc gruby na kilkadziesiąt centymetrów mur.
Po kilku godzinach ciężkiej pracy upartemu rabusiowi udało się wybić otwór o średnicy prawie pół metra. Za mały jednak, aby mógł się przecisnąć do wnętrza i zabrać z kasy walutę. Ku irytacji okolicznych mieszkańców stukał więc dalej, aż nagle omiótł go snop świateł z policyjnych latarek. Zmęczony rabuś nawet nie podjął próby ucieczki. - Teraz upartemu włamywaczowi za kradzież z włamaniem grozi nawet dziesięć lat więzienia - mówi Marcin Maludy z lubuskiej policji. Z pewnością będzie miał czas na rozmyślania, jak udoskonalić swe kryminalne techniki.