Kiedy przed północą strażacy dotarli na miejsce pożaru zastali przed plebanią jednego z księży, któremu udało się wydostać z płonącego wnętrza, oraz drugiego stojącego na parapecie. Wzywał pomocy, ponieważ szalejące wewnątrz płomienie odcięły mu drogę ucieczki. Płonęła cała drewniana boazeria, a z wnętrza budynku buchały kłęby dymu. Księdza w ostatniej dosłownie chwili udało się wyciągnąć przez okno. Okazało się, że jego stan jest na tyle dobry, iż nawet nie trzeba było go hospitalizować. Wszystko wskazuje na to, że przyczyną pożaru było zwarcie znajdującej się pod boazerią instalacji elektrycznej.
Zobacz: Gorzów Wielkopolski. Wspięli się na zegar katedry, żeby zrobić sobie... selfie