Ireneusz i Marzena mieszkali pod Gorzowem Wielkopolskim. Małżonkowie dorobili się ładnego domku, dobrego samochodu i dwójki dzieci, które szybko się usamodzielniły i założyły własne rodziny.
- To było wzorowe małżeństwo! On był kierownikiem dużego sklepu, ona księgową. 30 lat po ślubie trzymali się za ręce! - opowiada ich sąsiadka Katarzyna Krakowska (61 l.). Niestety, od pewnego czasu pomiędzy małżonkami zaczęło się coś psuć. Pan Ireneusz - jak nigdy wcześniej - wracał do domu późnym wieczorem, tłumacząc się nadgodzinami.
Przeczytaj koniecznie: Iwona Wieczorek nie żyje. Detektyw Rutkowski zakończył śledztwo
Jego żonę najbardziej jednak zaniepokoiło, że kupił nową, kolorową bieliznę, a ze wspólnego konta zaczęły znikać pieniądze. W domu coraz częściej wybuchały awantury, a pani Marzena zaczęła sięgać do barku. Czarę goryczy przelał wyjazd pana Ireneusza na szkolenie w góry.
Gdy wrócił do domu, czekała na niego żona, tnąca nożem jego krawaty i koszule. Na stole leżała komórka. Wyświetlał się w niej film, na którym pan Irek pieszczotliwie zwraca się do swojej młodej asystentki i łapie ją za piersi. Okazało się, że tajemniczy "życzliwy" nagrał kilka filmów i przesłał Marzenie K., aby zobaczyła, jak naprawdę wyglądało szkolenie.
Mężczyzna pękł. Wyznał żonie, że jej nie kocha. Że chce być z 20-letnią Patrycją, z którą spotyka się od ponad roku. Doszło do szarpaniny. Błysnął nóż. Po chwili mężczyzna leżał w kałuży krwi, z nożem wbitym prosto w serce. Marzena K. trafiła za kraty. Za zabójstwo męża grozi jej dożywocie.