Beatę Gosiewską spotkaliśmy nieopodal warszawskiego lotniska Okęcie. Przez blisko godzinę za kółkiem swojego auta uczyła się manewrów parkowania. W rozmowie z nami przyznaje, że sytuacja zmusiła ją do tego, by po latach przerwy zasiąść za kierownicą.
Przeczytaj koniecznie: Jadwiga Gosiewska opowiada: Ciągle rozmawiam z Przemkiem
- Choć mam prawo jazdy od 1993 r., to przez ostatnie lata nie jeździłam samochodem. Wcześniej zawsze woził mnie Przemek - mówi Gosiewska.
Ale nie tylko w tej roli próbuje zastąpić zmarłego męża. Ostatnio pojawiły się pogłoski o jej ewentualnym kandydowaniu do Sejmu w 2011 r. Miałaby wystartować z list PiS z województwa świętokrzyskiego, czyli z okręgu, z którego do parlamentu dostał się jej mąż.
- Nie wykluczam takiej możliwości, ale na razie skupiam się na tym, co jest teraz. Na pewno wystartuję do rady dzielnicy Warszawa-Wola. Po tej tragedii inaczej patrzę na życie - dodaje Gosiewska. Być może w podjęciu decyzji utwierdzi ją przekonanie, które towarzyszy jej po katastrofie. - Wychodzę z założenia: co cię nie zabije, to cię wzmocni. Mam wrażenie, że mój mąż chciałby, abym sobie poradziła - kończy Gosiewska.
Patrz też: Beata Gosiewska: Ktoś ukradł tajny notes mojego męża