Były wicepremier najwyraźniej nie wyznaje zasady, że wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. Wygód szuka w drodze, a raczej w przydrożnych hotelach i pensjonatach. W 2008 r. na jego hotelowe przyjemności wydaliśmy 14,5 tys. zł. W tym roku przez 10 miesięcy już 6 tys. zł. To największy "śpioch-noclegowicz" na Wiejskiej. Z naszych ustaleń wynika, że większość tej kwoty Gosiewski "przespał", podróżując po swoim okręgu wyborczym w województwie świętokrzyskim. Tam też znajdują się jego biura poselskie. Jedno z nich mieści się we Włoszczowie, w której dzięki zaangażowaniu Gosiewskiego przez długi czas zatrzymywał się pociąg InterCity "Kordecki" z Częstochowy do Warszawy. I choć, od jakiegoś czasu ten pociąg we Włoszczowie już się nie zatrzymuje, szef klubu PiS nadal regularnie objeżdża swój okręg i nocuje w tamtejszych hotelach. Za jego dobry sen płacą oczywiście podatnicy. Każdy poseł w ramach wykonywania mandatu ma bowiem prawo wydać 7600 zł w ciągu roku na noclegi poza Warszawą i poza miejscem stałego zamieszkania. Gosiewski śpi poza domem częściej niż inni, więc w ubiegłym roku wnioskował o zwiększenie limitu. Prezydium Sejmu wyraziło na to zgodę. W sumie na noclegi polityków w hotelach wydaliśmy w ciągu ostatnich dwóch lat aż 1 milion 100 tysięcy złotych. Ciekawe, co im się śniło?
Gosiewski śpi za nasze
2009-11-28
3:00
Szef klubu PiS Przemysław Gosiewski (45 l.) jest chyba gościem we własnym domu... W ciągu dwóch lat na noclegi w hotelach wydał aż 20 500 złotych z publicznych pieniędzy. To sejmowy rekord!