Opatrzność czuwała nad obejściem syna byłego przewodniczącego Samoobrony. Jak donosi "Głos Koszaliński", wczoraj wieczorem nieoczekiwanie płomienie zawładnęły stodołą z żywym inwentarzem, zbiorami i maszynami rolniczymi.
Zobacz koniecznie: Tak choruje Lepper!
Kiedy pierworodny Leppera spostrzegł łunę ognia, zaczął desperacko ratować swój dobytek. Udało mu się szybko wyprowadzić trzy traktory, warte w sumie 350 tys. złotych. Na pomoc ruszyli też inni mieszkańcy wsi. Sąsiedzi i rolnik natychmiast wygonili ze stodoły na podwórko 20 owiec.
Na szczęście żadne ze zwierząt nie ucierpiało, ale doszczętnie spłonęło 10 ton słomy. W akcji gaśniczej brało udział 30 strażaków. Dzięki nim udało się uratować budynek, choć nie obejdzie się bez gruntownego remontu.
Według wstępnych ustaleń, do pożaru doprowadziło zwarcie instalacji elektrycznej. Nikt na razie nie bierze pod uwagę wersji o podpaleniu.