Była godzina 14.30. Witek miał jeszcze przenieść podłączony do prądu przedłużacz. I wtedy stało się najgorsze. Chłopak chwycił za kabel i najprawdopodobniej dotknął bolca przedłużacza. Doszło do spięcia. Prąd przeszedł przez ciało nastolatka. Witek osunął się na mokrą ziemię. Gdy w końcu pracownicy stolarni spostrzegli, że z Witkiem stało się coś złego - na pomoc było już za późno.
Patrz też: Łódź: Tragiczny wypadek tramwaju. Nie żyje motorniczy, 11 rannych pasażerów (ZDJĘCIA!)
Okazało się, że przedłużacz leżał w wilgoci i miał uszkodzoną izolację. Teraz sprawę bada nie tylko Państwowa Inspekcja Pracy, ale też policja i prokuratura.- Zginął pracownik młodociany, który jest pod szczególnym nadzorem - mówi Arkadiusz Jaraczewski, inspektor z PIP w Lesznie. Właściciel zakładu Jacek K. nie chce na temat wypadku rozmawiać. - Nie wiem, jak teraz będziemy żyć - mówi zapłakany dziadek nastolatka.