Donald Tusk w wyborach otrzymał 16 tys. 28 głosów członków PO, a Jarosław Gowin 4 tys. 114 głosów. - Kampania była twarda, z większością tez mojego konkurenta Jarosława Gowina się nie zgadzam, ale doceniam jego determinację i odwagę i dlatego szczerze mu gratuluję - powiedział Donald Tusk tuż po ogłoszeniu wyników wyborów na szefa PO.
I trzeba przyznać, że premier miał czego gratulować Gowinowi, bo tak świetnego wyniku mało kto się chyba spodziewał. 20 proc. głosów, które dostał były minister sprawiedliwości, przy średniej 51 proc. frekwencji świadczą o tym, że duża grupa partyjnych działaczy zwątpiła w Donalda Tuska. Zwycięzca docenił klasę pokonanego i zapowiedział, że będzie przekonywał kolegów z partii do nieskładania wniosku o wyrzucenie Gowina z partii.
>>> 1658 nieważnych głosów w wyborach na szefa PO!
- Rewelacyjny wynik Gowina pokazuje coraz większą erozję przywództwa Tuska w partii. Rywal premiera dostał też niesamowite przyzwolenie, aby w partii zostać, więc nie dziwi mnie, że Tusk od razu zapowiedział, że będzie przekonywał partyjnych działaczy do nieskładania wniosku o jego wyrzucenie - komentuje nam dr Rafał Chwedoruk, politolog z UW.
Kim zatem teraz będzie Jarosław Gowin w partii? - Według mnie surowym recenzentem kierownictwa PO. Być może z czasem stworzy silną frakcję w partii, co mogłoby rozstrzygnąć w przyszłości przywództwo Tuska bądź Schetyny. Tymczasem teraz głosy oddane na Gowina były głosami protestu przeciwko Tuskowi i Gowin to zgrabnie wykorzystał - dodaje politolog.