Jak ustaliliśmy, 18 września CBA złożyło w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez Pawła Grasia. Chodzi o złożenie nieprawdziwych oświadczeń majątkowych. Graś - według CBA - utajnił fakt zasiadania we władzach prywatnej spółki. Rzecznik rządu miał złamać ustawę o ograniczeniu działalności gospodarczej przez osoby pełniące funkcje publiczne. - Wnioski CBA są inne niż wyjaśnienia ministra Grasia. Sprawa trafi do prokuratury. Wszystkim zależy na jak najszybszym wyjaśnieniu tej sprawy - mówił Tusk, który zapoznał się z analizą CBA. Zastrzegł jednocześnie, że raportu nie ujawni, bo jest on objęty klauzulą tajności. Nie wspomniał też o dymisji Grasia ani jego urlopowaniu. Nic więc dziwnego, że opozycja zagrzmiała z oburzenia. - Nie rozumiem dobrego humoru premiera. Minister Graś już dawno powinien zostać zdymisjonowany. Od początku twierdziliśmy, że ujawniona przez "SE" afera jest bardzo poważna i uderza w autorytet państwa. Cóż, okazuje się, że dla premiera relacje towarzyskie są ważniejsze - ucina Mariusz Błaszczak (40 l.) z PiS.
Cała sprawa zaczęła się od publikacji w "SE", w której ujawniliśmy, że Graś od 13 lat mieszka za darmo w willi należącej do niemieckiego przedsiębiorcy. W zamian opiekuje się domem i robi za dozorcę. Graś nie wpisał tego faktu do oświadczenia majątkowego ani rejestru korzyści, przez lata nie płacił też podatku (według ekspertów złamał prawo).